DZIKA RADOŚĆ Z ZABAWY

Drapieżczy, niezależny, terytorialny, łowczy…przez tysiąclecia przymioty te warunkowały nadzwyczajną użyteczność Felis catus. Dlatego niezależnie od współczesnych oczekiwań, nasi niezwykli koci domownicy wciąż dysponują większością anatomicznych, fizjologicznych i behawioralnych cech swoich nubijskich antenatów, a źródłem ich potrzeb niezmiennie pozostaje ewolucyjne przystosowanie do życia jako samodzielnych, terytorialnych łowców. W warunkach domowych kocia potrzeba realizowania drapieżczych wzorców zachowania może być z powodzeniem spełniana w zabawie. Aby zapewnić kotu ogrom radości z wartościowej, niebanalnej rozrywki warto poznać i zrozumieć znaczenie oraz przebieg poszczególnych jej elementów.

Gra w podchody

W kontekście zabawy, najatrakcyjniejsza i najbardziej ekscytująca aktywność dla kota to oczywiście taka, która realnie imituje najprawdziwsze polowanie. Cichy dźwięk (szelest lub chrobot) i odpowiedni ruch zabawki doskonale stymulują w większości kotów instynktowne zainteresowanie. Zaciekawienie uruchamia początek łańcucha łowieckiego obejmujący kolejno elementy czujnego namierzania, bezszelestnego, ostrożnego podkradania się, a następnie obserwacji potencjalnej zdobyczy z ukrycia oraz zamierania w bezruchu. Dynamika tych zachowań dostosowywana jest do ruchu ‚ofiary’. Idealnie, jeśli opiekun operuje zabawką wykonując krótkie, urywane, raz szybkie, raz wolne ruchy-naprzemiennie chowając zabawkę i symulując ucieczkę. Dobrze jest również pomóc kotu w bezpiecznych podchodach aranżując dostępną przestrzeń w taki sposób, żeby sprytny łowca poczuł się niewidoczny, a jednocześnie mógł obserwować ruch zabawki. Wystarczy przygotować odpowiednio duże pudełko tekturowe z wyciętymi otworami; w charakterze kryjówki doskonale sprawdzi się również torba papierowa, lekki koc, fortyfikacja z poduszek lub pluszowy tunel.

Strateg, nie długodystansowiec

Ze względu na niewielkie rozmiary ofiar (jedna myszka to zaledwie 30 kal) w warunkach naturalnych Felis catus poluje kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt razy na dobę. Intensywne, dynamiczne łowy to znaczny wydatek energetyczny i mobilizacja całego organizmu napędzana wyrzutem kortyzolu i adrenaliny. Dlatego, korzystając z fenomenalnego słuchu i nadzwyczajnie wrażliwego na ruch wzroku, mały drapieżnik stara się podkraść do ofiary możliwie jak najbliżej, tak aby pogoń, kolejny, najbardziej forsowny element łańcucha łowieckiego, była jak najkrótsza. Miliony lat ewolucji ukształtowały organizm kota do takiej właśnie strategii polowania. Błędem jest zachęcanie przyjaciela do ‚wybiegania się’ za wędką bądź piłeczką aż do wyczerpania (kot kładzie się wówczas na boku, może dyszeć).Taka zabawa zamiast satysfakcjonująco ukontentować, wyciszyć zwierzątko nadmiernie pobudzi go i sfrustruje. Do czasu regeneracji (spadku nadmiernie podniesionego poziomu hormonu stresu we krwi) kot może być niespokojny i rozdrażniony.

Euforia sukcesu

Pełny łańcuch łowiecki zamykają cztery newralgiczne ogniwa: chwycenie ofiary, zabicie jej, rozszarpanie i zjedzenie. Z kociej perspektywy udana zabawa kończy się podwójną nagrodą: emocjonalną (neurochemiczną), to jest uczuciem błogiego zadowolenia i usatysfakcjonowania, oraz funkcjonalną (fizjologiczną), czyli możliwością pożywienia się. W pierwszej kolejności sama realizacja wzorców zachowania jakimi są złapanie i ugryzienie upolowanej zdobyczy oraz kilkuminutowe manipulowanie nią (pacanie, podrzucanie, potrząsanie, kopanie- ma na celu unieszkodliwienie ofiary) aktywuje w mózgu naszego domowego drapieżnika układ nagrody odpowiedzialny za uwalnianie niezmiernie przyjemnych substancji :dopaminy oraz opioidowych endorfin. Jednocześnie wzrost poziomu dopaminy, na zasadzie sprzężenia ujemnego, powoduje obniżenie stężenia adrenaliny i noradrenaliny, tym samym spadek napięcia i pobudzenia u kota. Neurochemiczna nagroda (moc endorfin!) sprawia, że możliwość realizowania, choćby w zabawie, drapieżczych wzorców motorycznych jest dla kotowatych aktywnością silnie s a m o nagradzającą, ochoczo powtarzaną, nawet jeśli mruczek nie jest głodny.

Przekąska zawsze mile widziana

Choć celem zabawy łowieckiej nie jest zaspokojenie głodu samo w sobie, niemniej jednak, jeśli kilkukrotne polowanie na zabawkę zakończyło się sukcesem, a na koniec nie podamy zwycięskiemu myśliwemu przekąski, nieintencjonalnie wywołamy w nim frustrację. Dlatego optymalnym rozwiązaniem jest organizowanie zabawy przed posiłkiem, tak aby jej zwieńczeniem zawsze było zamknięcie pełnego łańcucha łowieckiego poprzez podanie zwierzątku choćby niewielkiej porcji jedzenia. To ważne również dlatego, że gryzienie i lizanie to czynności wyzwalające uwalnianie się pro-relaksacyjnej serotoniny, przywracającej łowcy homeostatyczne wyciszenie.

Dzikość w sercu

Niezależnie od temperamentu, wieku, pochodzenia, czy sposobu utrzymania każdy Felis catus zgodnie ze swoimi upodobaniami i możliwościami fizycznymi ma potrzebę namierzania, zakradania się, pogoni, złapania ofiary, manipulowania nią, zabicia i na koniec zjedzenia jej. Te silnie samonagradzające wzorce zachowania nie uległy wygaszeniu w procesie udomowienia, są uwarunkowane genetycznie, a niezaspokojona potrzeba zabawy w polowanie może skutkować obniżeniem nastroju, przekierowaniem zachowań łowczych na najrozmaitsze ‚ruchome obiekty’ bądź pojawieniem się zachowań przerzutowych, opartych na nadmiernej pielęgnacji lub frustracyjnym zajadaniu nicnierobienia. Regularne, choćby kilkunastominutowe, ale codzienne sesje wspólnej zabawy są najdoskonalszą i najprzyjemniejszą profilaktyką zaburzeń behawioralnych. Warunkują dobre samopoczucie kota-zarówno w aspekcie emocjonalnym, jak i fizycznym.